Niemal 19-proc. inflacyjny pik czeka nas prawdopodobnie na początku 2023 roku – tak wynika z najnowszych prognoz Narodowego Banku Polskiego.
Złoty traci, inflacja rośnie – prognozy na 2023 rok
Inwestorzy cały czas szukają bezpiecznych przystani, m.in. kupują dolara czy inwestują w złoto oraz nieruchomości komercyjne. Notowania dolara i euro zrównały się, z kolei złoty zdecydowanie stracił osłabł. Naszej walucie szkodzi też polityka Adama Glapińskiego, jego wypowiedzi budzą niejasności, na ile bank centralny i Rada Polityki Pieniężnej są gotowe, by wzmacniać naszą walutę i skutecznie walczyć z galopującą inflacją.
Pik na początku 2023 r. może wynieść 18,8 proc.
Najnowsza projekcja Narodowego Banku Polskiego jest taka, że szczyt inflacji może nastąpić później, na początku 2023 roku. Poza tym ma ona być wyższa, niż wstępnie zakładano. NBP w głównym scenariuszu podaje, że wzrost cen może wynieść aż 18,8 proc. w I kw. 2023 roku – to wersja optymistyczna. W najgorszym wariancie analitycy podają, że może wynieść nawet 26 proc.
Czy grozi nam recesja gospodarki?
Zdaniem NBP nastąpi też spowolnienie gospodarcze – PKB wzrośnie w I kw. 2023 roku o 0,5 proc. w scenariuszu optymistycznym lub spadnie w najgorszym scenariuszu o 2 proc. Po tym czasie dopiero jest szansa, że sytuacja ulegnie zmianie i poprawie. W skali roku PKB powinien zwiększyć się o 1,4 proc. Projekcje dotyczące polskiego PKB także idą w dół.
Mimo to nie powinno dojść do recesji gospodarki. Spadek tempa wzrostu gospodarczego będzie jednak zdecydowanie wyraźny. W dodatku rząd wciąż rozdaje i dosypuje pieniędzy, a to tylko dodatkowo wzmaga konsumpcję. Ludzie są przerażenie cenami i rachunkami, głównie emeryci, którzy średnio za 1200-1400 zł nie mogą pokryć zobowiązań.
Drożyzna drenuje nasze kieszenie
Wzrost cen uderza w kieszenie Polaków i zmienia nasze zwyczaje zakupowe. Możliwy jest nawet scenariusz ulicznych protestów jako społeczna reakcja na szalejącą drożyznę. Płacimy więcej za wszystko – produkty spożywcze, usługi, energię. Cierpią osoby biedne, ale też klasa średnia z powodu wysokich rat kredytów.
Drożyzna dotyczy już niemal każdej strefy naszej codzienności
Zdecydowanie najmocniej skutki drożyzny odczuwają osoby będące najniżej na drabinie finansowej, które już teraz żyły biednie, skromnie i starczyło im jedynie na podstawową egzystencję. To wszystko może obudzić dużą falę społecznego niezadowolenia. Znaczna część emerytów jest bardzo uboga, a drożyzna będzie dla nich najbardziej odczuwalna – mimo dodatkowych emerytur ze strony rządu.
KwK, foto: stevepb / pixabay